zobaczyć. Nie wiedziała, co to oznacza. Nie odsłonił się przed

i plamą atramentu na policzku, obrywającą

-Skoro wszyscy zachowują się tak, jakby miał ich ugryźć,
- Nie patrz się na mnie - ostrzegł Mały Jack.
ją jego słowa.
Malinda.
ba, sama o to prosiła. Ale wszystko działo się
– Wiesz, Julianno, wydaje mi się... Chcesz wiedzieć, co mi się wydaje?
Julianna uniosła głowę. Kobieta, która zmierzała w jej stronę, była
Sprawdź ofertę na nowe mieszkania koszalin polecane przez klientów. Zasnęła.
na ramiona. Miała szczupłe opalone nogi, a paznokcie stóp
Tak jak teraz robi to Grace.
gościem... W sobotę za dwa tygodnie? Nie, wtedy już będziemy w
spojrzenia. Może zresztą po prostu zastanawiał się, dlaczego
szpitalnym gabinecie,wpatrywał się w stertę wyników badań jego
Julianny. – Całym życiem. Opiekował się nią i zaspokajał wszystkie jej
apartamenty na sprzedaż Kołobrzeg

Manabi czyta tarota na Long Beach. – Montoya zmrużył oczy. – Mniej więcej piętnaście lat

ciekawą pracę i nadszarpniętą reputację. A co miał tutaj, w Savannah? Dwa nieudane związki, kilka przygód na jedną noc i pracę nie lepszą od tej, którą zostawił na zachodnim wybrzeżu. Teraz miał jednak szansę zrehabilitować się i rozwiązać sprawę Josha Bandeaux... odnaleźć jego zabójczynię. Zaparkował na parkingu głównego posterunku policji, wcisnął kluczyki do kieszeni i wszedł do chłodnego budynku. Odgonił od siebie resztki wspomnień z San Francisco, poszedł schodami do wydziału zabójstw, do swojego biura. W pokoju panował zaduch. Otworzył okno i wpuścił świeże powietrze, przejrzał zostawione wiadomości, sprawy do załatwienia i sprawdził pocztę elektroniczną. Zadzwonił do pani Bandeaux, ale nie było jej jeszcze w domu. Pewnie spotkała się po pogrzebie z rodziną. Żałobnicy zwykle tak robią, razem wspominają zmarłego i opowiadają same kłamstwa, jakim to świetnym był facetem i tak dalej. Kręcąc się na fotelu, Reed patrzył na budynek z czerwonej cegły po drugiej stronie placu; stary, odrestaurowany dom w stylu wiktoriańskim. Miał też inne sprawy do rozwikłania. W zeszłym tygodniu na nadbrzeżu zadźgano kogoś nożem, poza tym była jeszcze sprawa ciężko, niemal śmiertelnie pobitej kobiety i jej zastrzelonego męża. Kobieta zarzekała się, że to nie ona pociągnęła za spust. Były też inne sprawy, ale najbardziej dręczyła go zagadka Josha Bandeaux. Chociaż czuł, że Caitlyn Montgomery wie więcej, niż mówi, nie była jedyną podejrzaną. Nawet przez moment nie wykluczył innych członków rodziny. Historia klanu Montgomerych naprawdę przypominała scenariusz kiepskiej opery mydlanej. Dowiedziawszy się, co o tym wszystkim sądzi Morrisette, Reed przeprowadził własne śledztwo. Miała rację, jeśli chodzi o pieniądze. Plotki o chorobach psychicznych i o kazirodztwie też się zgadzały. W kartotece policyjnej znalazł gromadzone przez lata skargi, wezwania do sądu, oskarżenia... Aresztowań było jednak podejrzanie mało, pewnie dlatego, że rodzina Montgomerych regularnie sponsorowała kampanie prokuratora okręgowego, szeryfa, kilku sędziów i prawie każdego urzędnika, który kiedykolwiek ubiegał się o jakieś stanowisko. Nawet kampanię gubernatora. Teraz będzie inaczej. Jeśli ktoś z Montgomerych zabił Josha Bandeaux, zapłaci za to. Koniec i kropka. Wyczuł obecność Morrisette, jeszcze zanim ją usłyszał. Na sekundę czy dwie, nim rozległy się jej kroki na progu pokoju, poczuł jej perfumy i papierosy. Pchnęła uchylone drzwi. Zostawiła je szeroko otwarte. Odgłosy rozmów, telefonów, kroków, urządzeń biurowych dochodzące z boksów stały się wyraźniejsze. Przeszła przez niewielki zagracony pokój i oparła się biodrem o biurko. - Jak było na pogrzebie? - A jak miało być? Pastor pomodlił się, trochę rozminął się z prawdą, wspominając Bandeaux, a potem wsadził go do ziemi. - Ze mną możesz być szczery - powiedziała, przeciągając samogłoski. - Żonka była? - Z całą rodziną. Przyszli też inni pogrążeni w smutku po odejściu Josha. - Wszyscy trzej? - spytała Morrisette, strzelając gumą. - Bardzo zabawne. W kościele była ponad setka osób, a na cmentarzu z pięćdziesiąt. - Ktoś się śmiał? - Nie. - Czuł, że uśmiecha się mimowolnie. - Naprawdę nie lubiłaś tego skurwiela, co? - Ależ skąd. Odchylił się na fotelu i podniósł brew z powątpiewaniem.
Poczuł strach zimny jak ocean. Odbija mu, tak jest. O Boże...
zgonu i zdjęcia.
ci. Chociaż właściwie nigdy dobrze jej nie znałem.
Statyw był przykręcony do podłogi, ale teleskopowe nóżki mogą się okazać chwiejne w
– Wiesz co? Powinieneś sobie odpuścić.
przywołującą go palcem, z tym zmysłowym uśmieszkiem, który stał się jej znakiem
Wyobrażał sobie starą misję taką, jaka była dawniej – zadbane ogrody, trawniki, witraże w
Atropos ukryła samochód i przy świetle księżyca pośpieszyła ścieżką na brzeg. Kajak
partner. „Kanapka kalifornijska”, jak się szumnie nazywała, składała się z zielonej tortilli
egzamin-F-gazowy – Myślisz, że to zabawne?
pokój w akademiku i wiele je łączyło. Jeśli ktokolwiek wiedział, że Jennifer zamierza
209
– I szpital.. Stałaś tam, w progu. Kiedy się ocknąłem ze śpiączki. I na molo w Santa
poszczycić się tylko kilkoma kanałami. Większość, powstałą w 1905 roku, zalano betonem,
silownia gdańsk

©2019 www.ten-strzelac.ostroda.pl - Split Template by One Page Love